2 grudnia 2013

Rozdział piętnasty: TRA-DYC-JA! część 1


            - Ale jak to?! - wypaliłam niemało zdziwiona wprost do słuchawki i aż poczułam jak mnie rozsadza z radości.
            - Tak jakoś wyszło – odparł Charlie, jak nigdy w dość nieśmiały sposób.
            Kto by pomyślał, że coś takiego się kiedykolwiek wydarzy? Charlie i Minnie, Minnie i Charlie? To brzmiało co najmniej jak jakiś żart! Tyle lat razem i nic się nie działo, a tu nagle taka diametralna zmiana. Miałam wrażenie jakby ktoś przywalił mi w twarz zdechłą rybą i powiedział, że Bush znowu wygrał wybory. Mniej więcej właśnie tak bardzo szokujące było to wyznanie telefoniczne. Byłam okrutnie ciekawa jak do tego doszło, ale wiedziałam, że Miles opowiedziałby mi to zwięźle albo w ogóle, za to mogłam być pewna, że buzia Mins się nie zamknie, a relacja, jaką mi zda będzie czymś więcej niż relacją szczegółową. Nie mogłam się doczekać kiedy zobaczę ich razem i przekonam się, że ten związek to najprawdziwsza prawda, bo póki co wydawało mi się to być czymś doprawdy niemożliwym; czymś, w co uwierzę w pełni dopiero, gdy ujrzę to na własne oczy. Tak czy siak nie mogłam też wyczekać chwili, w której powiadomię o tym Harry'ego, a także jego reakcji. Podejrzewałam, że zrobi jakąś durną minę i zacznie mi wmawiać, że robię sobie z niego jaja.
            Wróciłam do domu przyjaciela z pustym notatnikiem, bo zdanie, które miałam zapisać zaraz przed przyjściem wiadomości od Charliego najzwyczajniej w świecie mi umknęło i za żadne skarby nie byłam w stanie go sobie przypomnieć. Próbowałam je jakoś odtworzyć na najróżniejsze sposoby, ale nic z tego nie wyszło, więc tymczasowo się poddałam i stwierdziłam, że zajmę się tym na spokojnie po powrocie do Holmes Chapel.
            Drzwi frontowe otworzyłam jak najciszej, ponieważ trochę się krępowałam, a po części też bałam się, że Louis wrócił przede mną i zrzuci na mnie jedno ze swoich piorunujących i groźnych spojrzeń. Nie myliłam się, Tomlinson był już w mieszkaniu i leżał jak ostatni obibok na kanapie, grając w Xboxa i zajadając się chrupkami. Nie potrzebowałam podchodzić bliżej, żeby zauważyć masę okruszków na jego brudnej od soku koszulce z napisem „Sexy Beast”. Gdybym tylko mogła zrobić mu zdjęcie i wrzucić je do internetu... To byłby istny hit. Widok pierwsza klasa. Zazwyczaj elegancki, schludny Louis z One Direction, na co dzień prosiak i cham. Rzecz jasna nie zwrócił na mnie uwagi. I dobrze, bo kto wie jakby się to skończyło. Po ostatniej sprzeczce byłam na niego trochę cięta i przygotowywałam sobie w zapasie jakieś riposty, żeby w przyszłości nie dać się zmieść z powierzchni ziemi.
            Wszystko wskazywało na to, że Harry'ego wciąż nie ma, więc skierowałam się do pokoju, w którym spałam, żeby nieco odsapnąć. Rzuciłam się bezwładnie na niewiarygodnie wygodne łóżko, ale nie mogłam zasnąć. Do wyjścia na wieczorną imprezę zostało jeszcze trochę czasu, a kto pogardziłby drzemką? Niestety coś zaprzątało mi głowę, a moje skupienie owinęło się właśnie wokół tej jednej myśli. „Jeśli będziesz cały czas ze mną...”, co to miało znaczyć? Nie potrafiłam postawić jasno choćby jednej, konkretnej odpowiedzi na to pytanie. Powtarzałam sobie w kółko jego słowa w takiej samej intonacji, w jakiej zostały przez niego wypowiedziane, próbując coś z nich wyczytać, lecz szło mi nadzwyczaj słabo. Chodziło mu o to, że mam z nim być cały czas jako przyjaciółka, czy...? Nie, nie, nie. Niemożliwe. Nie może być. W życiu by tak o mnie nie pomyślał. Totalny absurd. Chociaż skoro Charlie i Mins... Ach!, cuda zdarzają się raz na ruski rok. Daj spokój, Nance.
            Nadinterpretacja to moja specjalność, która w większości przypadków doprowadzała mnie albo do nieporozumień, albo do niepotrzebnego zadręczania się nieprawdziwą konkluzją. W związku z tym chciałam jak najprędzej odrzucić myśli odnośnie tego, co stało się tego dnia w sypialni Harry'ego, aby przypadkowo nie zrobić czegoś dwuznacznego, co mogłoby zostać przez niego źle odebrane. Ledwo co zaczęliśmy odbudowę naszej relacji i faktycznie póki co szło nam fantastycznie, mimo to odnosiłam wrażenie, że najmniejsza rzecz mogłaby to zmieść. Nasza przyjaźń wydawała mi się nad wyraz delikatna, ale i wyjątkowa.





            Dochodziła jedenasta wieczorem, a my siedzieliśmy już od jakichś dobrych dwóch godzin w jednym z vip roomów w klubie Funky Buddah, jednym z ulubionych miejsc Harry'ego i jego znajomych. Poza członkami zespołu było z nami parę innych osób, rozpoznałam wśród nich jednego z chłopaków towarzyszących nam dzień wcześniej w restauracji, bodajże Nicka. Zresztą nie miało to większego znaczenia, bo nie zanosiło się, abym miała zamienić z nim choćby kilka słów, a to dlatego, że od samego początku imprezy był doszczętnie pochłonięty rozmową z filigranową blondyneczką o imieniu Amy.
            Na dość pokaźnych rozmiarów białym stoliku walały się zarówno puste szklanki po drinkach, jak i półmiski, na których przed sekundą leżały różne przekąski. Cóż, to drugie akurat nie było elementem często pojawiającym się na imprezach, na jakich bywałam z Minnie i Milesem. Po pierwsze żal nam było pieniędzy na jedzenie, jeśli dobrze wiedzieliśmy, że po powrocie do domu czekają na nas lodówki pełne maminego, tradycyjnego jedzonka, poza tym woleliśmy roztrwonić kasę na piwa albo fast foody niż na jakieś koreczki z oliwkami, za którymi notabene żadne z nas nie przepadało. Kiedyś i Harry tak robił, ale teraz, będąc sławnym, nie wypadało mu włóczyć się nocą po pijaku po mieście w poszukiwaniu najlepszego kebaba. Niby był to tylko szczegół, lecz chyba jeden z wielu, które uległy zmianie. Pytanie brzmiało ile ich było i jak bardzo wpłynęły na jego osobowość i styl bycia? Co prawda nie zauważyłam żadnych dramatycznych przewrotów, ale na drobnostki byłam poniekąd wyczulona.
            Znów skłoniłam się w stronę swojej okrutnej nadinterpretacji, co było jak najbardziej niewskazane podczas imprezy, która zdawała się rozkręcać w dobre albowiem w pomieszczeniu robiło się coraz głośniej, a kuso odziana pracownica klubu właśnie niosła ze sobą kolejne dwie butelki szampana zamówione przez Nialla. Chłopak narzucił takie tempo, że ledwo co był w stanie odnaleźć wśród nas kompana, który by za nim nadążył. Zayn starał się jak mógł, ale najwyraźniej nie miał aż tak silnej głowy jak Irlandczyk, bo widać było po nim, że alkohol zaczął z nim konkretną zabawę, zaś Horan trzymał się świetnie i do tego miał szampański humor. Harry dyskutował o czymś zacięcie z Louisem i co rusz zapijał każdą swoją wypowiedź łykiem piwa, zaś jego towarzysz wreszcie odpuścił sobie bycie nadąsanym frajerem i żartował nawet na forum, a co najważniejsze nie rzucał w moją stronę złośliwymi tekstami jak shurikenami. Natomiast ja wysłuchiwałam imprezowych opowieści Liama. Dowiedziałam się między innymi o tym, jak kiedyś Harry i Louis postanowili odegrać w swoim mieszkaniu scenkę z Dirty Dancing i podczas skoku Lou zarył głową w ścianę, a oboje runęli z hukiem na podłogę. Zważywszy, że twarde z nich chłopaki śmiali się z tego i spróbowali jeszcze raz. Druga próba nie dość, że zakończyła się powodzeniem, to została udokumentowana, a Payne obiecał mi, że pewnego dnia to zobaczę.
            - Wnieśmy jakiś toast! - zawołał nagle Niall bardzo, ale to bardzo donośnie, aż się lekko skrzywiłam, ponieważ chłopak siedział zaraz obok mnie.
            - Ja mam jeden w zanadrzu – powiedział Harry, po czym podniósł się z miejsca, a ja spodziewałam się czegoś głupkowatego. Chłopak odchrząknął dwa razy, przybrał elegancką postawę i w niezwykle wyrafinowany sposób rozpoczął swój toast. - Otóż, dowiedziałem się dzisiaj, że moich serdecznych przyjaciół złapały sidła miłości.
            Na te słowa wszyscy zgromadzeni zaczęli bić brawo i wydawać z siebie okrzyki zadowolenia, a mnie do głowy przyszli Charlie i Minnie, przez co na moich ustach mimochodem pojawił się szczery uśmiech.
            - W związku z tym chciałbym wypić zarówno za ich szczęście, jak i za całą resztę nieszczęśników, którzy wciąż stąpają po tym złudnym świecie sami.
            Naraz podnieśliśmy się, aby przybić się kieliszkami, a ja mimo to, że nie byłam ani trochę pijana (w przeciwieństwie do niektórych) nie spuszczałam wzroku z Harry'ego, a to dlatego, że i on wpatrywał się we mnie w dość nietypowy sposób. To spojrzenie było tak głębokie i przeszywające jak nigdy wcześniej, zdawało mi się, że nie tylko się w nim zatopiłam, ale i utknęłam niczym w ruchomych piaskach i jakkolwiek usilnie bym się nie starała, nie mogłam się z niego uwolnić, bo każda próba spuszczenia wzroku kończyła się tym, że pragnęłam patrzeć na niego jeszcze dłużej. Te tęczówki to istna poezja, a delikatny uśmiech, w jakim ułożyły się jego cudowne, lekko malinowe usta, zwalał z nóg. W tamtej chwili nic nie mogłam na to poradzić, myśli same napływały, a ja nie chciałam ich odpędzić. Było mi dobrze, choć z perspektywy osób trzecich mogło wyglądać to nieco dziwnie. Nie mam pojęcia jak długo to trwało, ale gdyby nie Niall mogłoby trwać dłużej. Blondyn był już w błogim stanie i wszystko wkoło go bawiło.
            - Chodź, Nancy, ja ci pokażę jak się One Direction bawi! - zawołał wesoło, obejmując mnie ramieniem, a także wyswobadzając z czeluści spojrzenia Harry'ego. Nie czekając na moją odpowiedź pociągnął mnie za sobą, po drodze łapiąc Zayna i podążał w nieznanym mi kierunku. Jak się potem okazało, przedzierając się przez tłum spoconych i śmierdzących ludzi, dotarliśmy nigdzie indziej, jak do baru. Niall nie szczypał się ani przez sekundę i od razu zamówił kolejkę dla naszej trójki, a mnie i Malikowi pozostało jedynie pokornie wypić. Wzięłam kieliszek z intensywnie niebieskim płynem do ręki i już podnosiłam go do ust, kiedy Niall dynamicznie zaprotestował.
            - Nie pijemy bez toastu!
            - To za co pijemy? - spytałam, oczekując, że to on coś wymyśli.
            - Nie wiem, moja kreatywność się wypaliła – mruknął, marszcząc przy tym śmiesznie brwi. - Zayn?
            - Przekazuję pałeczkę, Nancy – odparł brunet, unosząc ręce na znak poddania się.
            Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się nad czymś porządnym, ale mózg najwyraźniej nie chciał podjąć ze mną współpracy. Widząc, że moi towarzysze trochę się niecierpliwią, nagle mnie olśniło.
            - Za seksownych Irlandczyków! - zawołałam radośnie, unosząc kieliszek do góry, a Niall błyskawicznie wydał z siebie okrzyk zadowolenia i znów objął mnie ramieniem, patrząc na mnie i symulując łzy wzruszenia.
            - Uwielbiam tę kobietę, Zayn, uwielbiam – powiedział, kręcąc głową i ocierając niewidzialne łzy. - Kocham cię, Nancy, bądź moją irlandzką żoną – wyznał, łapiąc mnie za rękę i przykładając ją sobie do serca, a ja nie mogłam powstrzymać śmiechu. Niall sam w sobie był zabawny i sam jego widok przyprawiał mnie o dobry humor, a co dopiero jak otwierał buzię i zaczynał mówić. Ten chłopak zdecydowanie zaliczał się do grona pozytywnych ludzi, z którymi z przyjemnością mogłabym spędzać czas.
            - Najpierw wypijmy, a potem przedyskutujemy przyjęcie zaręczynowe – odpowiedziałam rozbawiona, po czym stuknęliśmy się kieliszkami, a ich zawartość momentalnie znalazła się w naszych brzuchach. Razem z Zaynem modliliśmy się, żeby blondyn nie ma w planach następnych kolejek. Złudne nasze nadzieje bowiem nie zdążyliśmy dobrze przełknąć pierwszych shotów, a na barze stały trzy kolejne. Zerknęliśmy tylko na siebie z Malikiem i zaśmialiśmy się, po czym nie mając innego wyjścia, poszliśmy w ślady Horana. Po czwartym razie w końcu przystopował i stwierdził, że natychmiast musi iść z nami tańczyć. Tak, jak cały czas boki zrywał ze śmiechu, tak nagle stanął nieruchomo, spojrzał najpierw na bruneta, potem na mnie i jak w amoku powiedział:
            - Musimy zatańczyć. Teraz.
            Z tego, co wiedziałam Zayn nigdy za tańcem nie przepadał, pamiętałam między innymi jego problemy z x factora, nic zatem dziwnego, że odmówił pójścia na parkiet. Ja także odmówiłam jak najgrzeczniej potrafiłam. Niall nie wyglądał raczej na zasmuconego. Położył ręce na naszych ramionach i patrząc przed siebie w pełnym skupieniu wypowiedział ostatnie słowa:
            - Niech moc będzie z wami.
            Po czym ruszył przed siebie, znikając pośród tłumu wirujących ciał. Malik był dość nieśmiałym chłopakiem i wydawało mi się, że sam bardziej krępował się mnie, niż ja jego. Gdy tylko Irlandczyk wyparował, uśmiechnęliśmy się do siebie skromnie i zapadła odrobinę niezręczna cisza. Wtem znów pomyślałam o Harrym, którego zgubiłam i nie miałam zielonego pojęcia gdzie się znajduje. Jeszcze zanim Niall nas opuścił wypatrywałam Stylesa, ale na nic zdały się moje próby. Teraz, gdy byłam już oswobodzona, mogłam śmiało oddać się poszukiwaniom.
            - Idę poszukać Harry'ego – zakomunikowałam Zaynowi, bo wydawało mi się, że nie wypada ot tak sobie od niego odejść. Chłopak jedynie skinął głową na znak zrozumienia i został sam przy barze, ja zaś nie zwlekając, zeszłam po kilku schodkach i zatopiłam się w tańczącym tłumie zupełnie, jak Niall przed chwilą. Przeciskałam się między ludźmi jak najmniej brutalnie, chociaż niektórzy mi to uniemożliwiali. Jakiś czas temu wybiła północ, zatem większość była już na tyle pijana by nie do końca panować nad swoimi ruchami. Rozglądałam się na wszystkie strony, jednak nigdzie nie dostrzegłam Harry'ego, powoli więc zaczęłam wątpić czy w ogóle było nam dane spędzić choć odrobinę czasu dzisiejszej nocy. W pewnym momencie wydawało mi się, że jego bujna, brąz czupryna mignęła mi gdzieś w oddali, niedaleko schodów do vip roomów, przystanęłam więc, aby lepiej się przyjrzeć, wtedy poczułam w okolicach swojej talii czyjąś ciepłą rękę, nie minęło kilka sekund, a ja zostałam okręcona wokół własnej osi i ostatecznie wylądowałam niczym zawodowa tancerka w zjawiskowej pozie w ramionach nikogo innego, jak... Liama? Chłopak posłał mi szeroki, ale jakże zniewalający uśmiech, po czym chwycił moją dłoń i nie wyczekując mojej reakcji porwał mnie do tańca. Od tego szaleństwa aż zawirowało mi w głowie, a alkohol wreszcie dał o sobie znać. W dodatku tak miło poczułam się w towarzystwie Payna, że zapomniałam o tym, co miałam w planach i w pełni oddałam się dzikim pląsom na parkiecie. Śmiało mogłam powiedzieć, że byliśmy najlepszym duetem w klubie i gdyby był organizowany konkurs, zajęlibyśmy pierwsze miejsce z tymi typowo weselnymi krokami i pozami godnymi mistrzów świata w tańcu towarzyskim. Nie wiem jak długo przygniataliśmy innych blaskiem naszego talentu, choć wydawało mi się, że nie mniej niż przez pięć piosenek. Podczas kolejnej siły mnie nie opuszczały, wręcz przeciwnie, dostałam takiego kopa jak nigdy, aż sama się sobie dziwiłam. Kiedy przymierzałam się do kolejnego obrotu czyjaś ręka wylądowała, tym razem dla odmiany, na moim ramieniu.
            - Chce ci coś pokazać – krzyknęła mi wprost do ucha, niezidentyfikowana osoba, która okazał się być Harrym. Spojrzałam na niego nieco zdezorientowana, w końcu pojawił się ni stąd, ni zowąd, a kiedy go szukałam ślad po nim zaginął.
            - Teraz? - odparłam równie głośno, starając się przekrzyczeć muzykę, jednocześnie nadal trzymając Liama za jedną rękę i podrygując w rytm muzyki.
            - Tak, teraz – rzekł Styles nader stanowczym tonem i jak gdyby nigdy nic, złapał mnie za lewą rękę, która była akurat wolna i pociągnął za sobą. Nie miałam nawet czasu, żeby jakoś zaprotestować. W ogóle wydawało mi się, że tamtego wieczora nikt nie zważał na to, co mam do powiedzenia bowiem zarówno Niall, jak i Liam, czy teraz Harry robili po prostu co im się żywnie podobało, mając gdzieś moje zdanie, czy to jak bym zareagowała. W dwóch poprzednich przypadkach, aż tak bardzo mi to nie przeszkadzało, ale jak to się mówi „Do trzech razy sztuka” i tym razem nieco się oburzyłam, lecz mimo to pokornie stąpałam krok po kroku za Harrym, który nie tylko trzymał mnie wtedy za rękę, ale też delikatnie smyrał mnie po niej kciukiem...



 




_____________________________________________

             Dobry wieczór, drogie panie. Przepraszam, że znów tak długa przerwa, ale cóż ja poradzę... Studia, studia, studia, już kiedyś mówiłam, że jak jest czas to jestem zbyt zmęczona, żeby coś porządnego napisać, a nie chcę dodawać czegoś, co Wam się nie spodoba. Chociaż kto powiedział, że to Wam się podoba XD
             Odcinek podzielony na dwie części, ponieważ nie wyrobiłabym się z całością przynajmniej na 9 grudnia, a tu już by była stanowczo za długa przerwa. Mamy imprezkę, dużo Nialla w sumie :D Nie wiem co powiedzieć w sumie. Nie jestem za bardzo zadowolona z tego, ale ja w ogóle rzadko kiedy czuję zadowolenie : o
             Zapraszam serdecznie na mojego nowego bloga, tym razem z Niallem w jednej z głównych ról Off The Coast. Wczoraj dodałam drugi rozdział :D
             Tradycyjnie dziękuję za wszystkie komentarze c:
             Wydaje mi się, że większość zaległości już nadrobiłam, ale jeśli jeszcze u kogoś z Was nie byłam/nie skomentowałam, upomnijcie mnie w komentarzu c:
             Do napisania wkrótce, Meadow c:

19 komentarzy:

  1. No hejo :) Rozdział jak zawsze cudowny i czytam twoje pozostałe blogi :) Czekam cierpliwie na nastepny i zapraszam do mnie na Przetrwanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG... Dawaj nexta... <3 mam mega niedosyt !!! mam nadzieje, że kontynuacja będzie szybciej, niż za 2 tygodnie, bo jestem pewna, że nie wytrzymam do tego czasu ;D
    @My_LovelyNiall

    OdpowiedzUsuń
  3. Liam moim Bogiem, Liam nałogiem. Taaaaaak Liam! Goooooo Liam!
    Koniec wyobrażania sobie shirtless Liama, wracamy do świata Hesitate. Tak więc od początku: Zakładam nowy shippfanndom: Charlie i Mins, bo ja ich Shippuje całym serduchem. Patrząc na przeboje Harrego i Nancy tez bym stwierdziła, że mam to gdzieś i zaczęła szukać swojego szczęścia. Ale z drugiej strony dobrze, że zajęli się sobą już po tym jak te dwie tępe głowy (N & H) się pogodziły, bo inaczej pewnie dalej rzucaliby w siebie wojennymi toporkami złośliwości.

    Impreza, w klubie, z koreczkami. Nancy nie podoba się to, że Hazza się zmienił. Coś ta Nan nie lubi za bardzo zmian w swoim życiu co? Jak tak będzie rozmyślać uparcie nad różnymi aspektami otaczającego ją świata to zawsze znajdzie coś co się jej nie spodoba. A podobno trzeba żyć, póki jest się młodym. Niech jej ktoś to zanuci, czy coś.

    (Meg wyprała mi mózg dzisiaj, wiec komentarz będzie poniżej akceptowalnego poziomu.)

    O co chodzi z tym, że niemal wszystko co się rusza i jest przystojne nagle łaknie atencji Nancy? To, że poświeciłaś tak dużo uwagi Niallowi to rozumiem, jest słodki i jest Irlandczykiem, co czyni wszystkie inne argumenty nieistotnymi. Ale nagle uwagę skupiają na niej i N i L i Hazza. Dostałam zawrotów głowy, a nic nie piłam!


    I chcę, chcę, chcę się dowiedzieć co H. chce jej pokazać, więc się nie obijaj tylko kreatywnie myśl w kierunku kolejnego rozdziału.

    Pozdrawiam, ściskam i całuje.
    xoxo
    M.K

    P.S Nancy to taka ciaaaaapa. xDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Co,co,co,co,co?!?! Ty jesteś sadystką przecież!! Jak mogłaś zakończyć w takim momencie? No jak?!
    Wdech...Wydech..Wdech...Wydech.
    Dobra. Jestem zdolna do napisania komentarza bez ciągłego wracania do tekstu. Przecież nowy rozdział pojawi się "13-15.12", więc jaki ma sens wracanie do tego samego rozdziału po raz pięćsetny?
    Nie, nie da się. Zaraz wracam.


    Już.
    Co Harry chce pokazać Nance? Dlaczego twój blog jest taki silnie uzależniający? Ale, ale, mogę ci powiedzieć, że przez trochę długie przerwy musiałam aż wracać do poprzedniego rozdziału, żeby przypomnieć sobie akcję. A to niemal niewyobrażalne, żeby zapomnieć takie cudo! :D
    Charlie i Minnie, Charlie i Minnie :D W sumie ie spodziewałam się, ale trochę mi smutno, ze Minnie odbiera mi mojego Charlie'go... xd
    Nie, dzisiaj nie stać mnie na dobry komentarz.
    Życzę więc weny i weny i weny i weny!!! ;)
    Dobranoc państwu ^_^

    OdpowiedzUsuń
  5. Minnie i Charlie?! Że też nigdy wcześniej nie przyszło mi to do głowy! Serio, jakoś nigdy nie połączyłam ich w myślach w parę, nawet na sekundę, dlatego ta wiadomość tak bardzo mnie zaszokowała. Cóż, w gruncie rzeczy mam nadzieję, że będą razem szczęśliwi, w sumie wyobrażam sobie, że fajnie ze sobą wyglądają :D
    Opis imprezy jest po prostu mistrzowski! Uwielbiam Twoje porównania i ten lekki sposób przedstawienia kolejnych wydarzeń. Przez wtrącanie zabawnych zwrotów wprowadziłaś do rozdziału taką radosną, beztroską atmosferę, przez co jeszcze bardziej miałam wrażenie, że znajduję się w tym klubie razem z wszystkimi bohaterami. Nawet Louis nie spieprzył tego nastroju, a na samo wspomnienie o nim i Harrym odtwarzającym scenę z Dirty Dancing płaczę ze śmiechu XDD Rozwaliło mnie także zachowanie Nialla, bardzo mi się podoba sposób, w jaki go przedstawiłaś. Widać, że to taka typowa dusza towarzystwa, która rozkręca każdą imprezę, opija wszystkich wokół, przy czym sama pozostaje przy pełnej świadomości. Cały Horan, a jego tekst z irlandzką żoną już całkiem powalił mnie na łopatki XD
    Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że Liam z premedytacją podrywa Nancy. I tym razem rozmawiał z nią przez większość wieczoru, a kiedy porwał ją do tańca, wyobraziłam sobie ten jego słodki uśmiech... Oj tak, Nancy stanowczo mu się podoba, problem w tym, że nie jest pod tym względem osamotniony. Elektryzujące spojrzenia, które wymienili między sobą Nance i Harry dało się wyczuć nawet przed ekranem komputera. Wydaje mi się, że Hazz już od jakiegoś czasu nie widzi w dziewczynie tylko i wyłącznie swojej przyjaciółki... I pewnie przerwał ten taniec z Liamem, bo był najzwyczajniej w świecie zazdrosny. Tylko ciekawa jestem, co takiego zamierza jej pokazać :D
    Mi rozdział bardzo się podobał, odpowiednia dawka emocji i nastrój to największe zalety tej części. Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  6. OJOJOJO <3 jakie to jest kochane :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Minnie i Charlie? Wow, to dopiero zaskoczenie. Kurczę, zastanawiają mnie dwie sytuacje. Mianowicie, najbardziej, zachowanie Louisa. Cholera, jest chyba największą zagadką całego odpowiadania, mówię ci. Bardzo chciałabym poznac powody jego chamskiego zachowania wobec Nance. Zagadka numer dwa - Harry. Czy Nance jest dl niego tylko przyjaciółką, czy kimś więcej? No bo te jego słówka, gesty no i to spojrzenie, którym się wymienili, Jezu, ja nie wiem.
    Ale jest też Liam, ja bede zawsze za tym, żeby Nance była z Liamem, bo kocham Liama, a ja jako Liam girl chce jego szcześcia, soł... No ale nie ważna, mam tylko nadzieję, że Nance nie skrzywdzi ani Hazzy ani Liama. Bo wtedy jej łeb ukręcę. :)
    Przepraszam, że tak krótko, ale jest już późno, a chciałabym nadrobić jak najwięcej zaległości na blogach. Mam nadzieję, że zrozumiesz. x
    Życzę weny i czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  8. Niezwykle sympatyczny ten rozdział, serio bardzo przyjemnie mi się go czytało :) Podoba mi się to jak sportretowałaś Horana, jest tak milusiński i "swój chłop", że aż chciałoby się go spotkać w realnym życiu i zamiast Nancy wypić z nim te shoty przy barze :P
    Louis Sexy Beast, rozwaliłaś mnie tym :D I jego "prosiacza" natura to serio było dobre ^^
    Jednak nie byłabym sobą, jakbym nie wtrąciła małego ALE...! ;p Popraw X Factor na wielkie litery, bo wzrokowo dziwnie to wygląda, gdy napisałaś małymi i w jednym rozdziale dwa razy wzmianka o skłonności bohaterki do nadinterpretacji nie wygląda dobrze i robi taki dziwny efekt powtórzenia. Koniec skarg i grymaszeń, reszta jest świetna! :) <3

    Pozdrawiam ciepło, trzymaj się xxx :)
    insomnia-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. to jest takie ajhjkgfhg,hdsbjnfdlhitrl8y8trlghfj, że ja nie mogę.
    kurde, w takim momencie przerwac, dobry Boże. to grzech. ;D
    jak ja chce już wiedzieć co bd dalej.. oj, jak ja chcę. xD
    wenyy! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyznam, że gdy napisałam komentarz i strona mi się cofnęła byłam wściekła, znaczy nadal jestem. Bo chce mi się spać, choć i tak przez tą wichurę nie zasnę. Jeszcze bardziej frustrujące jest to, że po przeczytaniu rozdziału musiałam szybko wyjść i nie jestem na świeżo. To był zły pomysł by się tak z tym śpieszyć.
    Charlie i Minnie są razem, tak mi się coś zadawało że tak będzie. Pewności oczywiście nie miałam, ale jak widać racje tak. hahah, Zadziwia mnie Harry, który zawsze gdy widzi Liama gdzieś obok zachowuje się co najmniej dziwnie i jestem bardzo ciekawa co i tym razem wymyślił.
    Wybacz, że tak krótko, ale mam nadzieję, że ten komentarz też się nie cofnie -.-'
    Śle buziaki i wenę, dodaj szybko! :)xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Nominuje Cię do Liebsten Awards ! Więcej na blogu ----> http://opowiadanieoonedirectionred-blood.blogspot.com/ W zakładce Liebsten Awards !

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda, że ten rozdział taki króciutki, bo chciałoby się więcej po jego przeczytaniu. Kurde.. W sumie dobrze wiedziałam, że Minnie i Charlie będą ze sobą kminić, ale jak to czytałam to i tak morda mi się cieszyła. <3 Co do postaci Louisa.. Idealnie wyobrażam sobie, jak ten pieprzony leń leży na kanapie zajadając się niezdrowym żarciem i grając w jakieś durne gry. I mimo, że nie jest to zbyt pozytywyn obraz w mojej głowie, to i tak kocham go jeszcze bardziej. Co poradzę.. XD Uwielbiam Nialla w tym rozdziale! Nosz kurwa, jest tu idealnie pokazany, naprawdę się jaram i jestem pod wrażeniem. Jako że nie shippuję Harrego z jakąkolwiek dziewczyną, ostatni fragment jest mi obojętny. :D Jak już kiedyś mówiłam- jedyną dziewczyną Harrego, którą potrafiłabym w pełni zaakceptować jest Louis, co jest nieco dziwne, gdyż nie jestem ls, ale z drugiej strony oni są tacy kochani.. Kurwa, nieważne. Wiesz jakie mam zdanie na ten temat. :D No nic, kocham Cię i czekam na kolejny rozdział, hehe. Chociaż najpierw wolę na offthecoast XD <3333

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak długo zwlekałam z przeczytaniem tego rozdziału, ale to tylko i wyłącznie wina szkoły i zbliżającego się końca semestru.. Jednak ja nie o tym, lecz o tamtym na górze. Nie chciałabym komentować od końca, ale jakoś tak wyszło, że na sam pierw muszę podzielić się moimi domysłami, które kręcą się wokoło jednej wyjątkowej, wyczekiwanej, wspaniałej sceny na którą czekam już od dawno. Pewnie jeszcze na niż trochę poczekaj, ale i tak wyobraźnia pracuje. :) Może tak z innej beczki napiszę, że w tym momencie moje uczucia do Nialla (w tym opowiadaniu) zmieniły się diametralnie, a ponieważ wcześniej blondaska było mało, teraz mogę powiedzieć, że uwielbiam wstawionego Horana! Tak bardzo przypomina mi moich znajomych po kilku ćwiartkach, że czytając ten rozdział pobłażliwy uśmiech nie schodził z mojej twarzy!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Twój blog pochłonęłam w mgnieniu oka! Wczoraj mi się wieczorem nudziło, więc czytałam rozdziały, aż do 2 po czym dzisiaj skończyłam jeszcze kilka i wiesz co? KOCHAM,KOCHAM,KOCHAM :********

    OdpowiedzUsuń
  15. Ojejejejej! Strasznie Cię przepraszam, że dopiero ruszyłam dupsko i komentuję.
    ,,Miałam wrażenie jakby ktoś przywalił mi w twarz zdechłą rybą i powiedział, że Bush znowu wygrał wybory." - to zdanie jest moim hitem! Po prostu na wstępie rozwaliłaś mnie na łopatki i już do końca rozdziału rżałam ze śmiechu. Gratuluję, bo ostatnio mało mam do tego powodów. :D
    Co tu dużo mówić... Rozdział obfitował w przekomiczne sformułowania! ,,Nie wiem jak długo przygniataliśmy innych blaskiem naszego talentu [...]", mistrzostwo, z Nancy wprost wyziera skromność.
    Mało Harry'ego w tym rozdziale, ale przyznam Ci, że jakbyś sparowała seksownego Irlandczyka z Nan, to wcale bym nie narzekała. ^_^

    Pozdrawiam,
    G.

    OdpowiedzUsuń
  16. O mg omg dziś przeczytałam całe opowiadanie i jestem pod ogromnym wrażeniem mam nadzieję że uda ci się jak najszybciej dodać coś nowego ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział, czekam z niecierpliwością na kolejny ^_^
    Zapraszam na mojego bloga: http://onedirection-and-my-history.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń